Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi theli z miasteczka Skierniewice. Mam przejechane 14322.00 kilometrów w tym 4633.15 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 54909 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy theli.bikestats.pl
  • DST 114.66km
  • Teren 50.00km
  • Czas 06:02
  • VAVG 19.00km/h
  • VMAX 38.50km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 180 ( 93%)
  • HRavg 153 ( 79%)
  • Kalorie 5539kcal
  • Podjazdy 336m
  • Sprzęt Trek 8500
  • Aktywność Jazda na rowerze

PreHarp Łucznica

Sobota, 8 października 2011 · dodano: 17.10.2011 | Komentarze 0

Mój trzeci start na Otwockim MTBO i...trzecia porażka. Impreza jak zwykle świetnie zorganizowana - wielkie brawa. W końcu zawody z niebanalną nawigacją. Ostatnie starty na PPMach sprowadzały się do mocnego napierania i tylko kontrolowania mapy co jakiś czas praktycznie bez użycia kompasu. Tutaj tak nie było. Po rozdaniu map Organizatorzy zafundowali nam dodatkowo szukanie punktów na mapie - były tak skutecznie wtopione w mapę i niepozornie zaznaczone, że osobiście miałem problem z szybkim ich zlokalizowaniem. Wybór kolejności zaliczania punktów sprawił mi trochę problemów i ostatecznie okazało się, że popełniłem kosztowny błąd źle obierając końcowy wariant przejazdu.
Do zaliczenia całej trasy zabrakło mi 10 minut. Z drogi na ostatni punkt ostatecznie zawróciłem w połowie wiedząc już, że zaliczyłbym spóźnienie i spokojnie dotoczyłem się do mety. Zaliczyłem dwie wtopy nawigacyjne (PK2, gdzie z ekipą Niewe i Gora pogubiliśmy się na przecinkach - szczęśliwie dla nas bez dużej straty) i PK13 (znów z Niewe i Gorem, których spotkałem ponownie po rozstaniu się z nimi na PK2). PK13 to IMO perełka nawigacyjna. Wielu (większość?) chyba tam poległa. My utopiliśmy ok. 20 minut. Swoje szanse na dobry wynik i zaliczenie całości pogrzebałem jednak na bagiennym PK11, gdzie wybrałem autorski wariant przebijania się przez podmokły las na południe. Kolejny punkt zaliczyłem dopiero po godzinie i końcówkę zmuszony byłem robić tempem maratonowym a i tak to nie wystarczyło.
Zrobiłem jeszcze jeden błąd - w doborze ubioru. 10 stopni, silny wiatr i przelotne opady deszczu sugerowały raczej ciepłe ubranie. Tymczasem wyletniłem się maksymalnie i przez większość trasy szczękałem zębami. Mimo wszystko impreza jak zwykle bardzo mi się podobała. Świetne przetarcie przed Harpaganem.

Z cyklu "pecha ciąg dalszy": przed startem rozszczelnił mi się bukłak i jechałem z mokrymi plecami. Mam nadzieję, że to koniec tego typu przygód.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!